Grudzień 1970. Czas przemian.

 

Tuż przed Grudniem

Na temat Grudnia 70 napisano już wiele, ale wciąż prawdziwe przyczyny tego tragicznego wydarzenia umykają wielu badaczom i publicystom. Nadal jest zadawane zasadnicze pytanie jak i czy musiało dojść do masakry robotników na Wybrzeżu. Jak się okazuje odpowiedź na to nie jest bynajmniej ani prosta ani jednoznaczna.

Pierwsze tygodnie grudnia 1970 tworzyły w powyższych płaszczyznach ciekawą mieszankę, której przedsmak widoczny już był podczas wydarzeń marcowych, 1968 gdy masowe protesty stały się parawanem, za którym uwypukliła się walka frakcji wewnątrz PZPR to jest dawnych Puławian z Natolińczykami – Partyzantami Mieczysława Moczara. Odsunięcie ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych gen. Moczara w 1968 zapowiadało kolejny przełom.  Na scenie politycznej do głosu zaczęli dochodzić i coraz bardziej aspirować m.in. Józef Tejchma i wiceprezes Rady Ministrów Stanisław Kociołek a przy tym dało się zauważyć jak dzięki pomocy gen. Wojciecha Jaruzelskiego szefa resortu obrony Związek Radziecki ery Leonida Breżniewa umacniał wpływy w PRL. Towarzysz Gomułka – 65 letni doświadczony działacz – jeszcze przywódca partii, balansował a jednocześnie ratował swą gasnącą pozycję kosztem nadwątlanego zdrowia, nie unikając konfrontacji z frakcjami, ale też podejmując decyzje, które miały skutki na arenie krajowej i międzynarodowej.  Zaognienie konfliktu Puławian z Partyzantami Moczara i poparcie Gomułki dla tendencji antysyjonistycznych w marcu 68 spowodowało, że w tle tej wojny partyjno-ideologicznej zaczęli wypływać ci, którzy uznali za dobrą zasadę „gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”, czyli tzw. „Technokraci” popierający Edwarda Gierka, I sekretarza KW PZPR w Katowicach jednocześnie członka Komitetu Centralnego.

To był również dobry moment dla tych, którzy pomimo odsunięcia na boczny tor mogli kontestować reformy gospodarcze ostatniej Pięciolatki (1966-1970) i aspirować na stanowisko I sekretarza jak sowiecki agent Moczar i jego poplecznicy tzw. „Moczarzy” (tak dyplomaci radzieccy określali jego stronników). Zmiany w polityce międzynarodowej jak interwencja wojsk Układu Warszawskiego we Czechosłowacji w 1968 czy też podpisanie z RFN układu o gwarancji granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej jednocześnie dawały Gomułce możliwość umocnienia i zachowania władzy.  Tak jak można zauważyć podpisany 7 grudnia 1970 układ między Willy Brandtem kanclerzem RFN a Gomułką normalizował napięte stosunki polsko – niemieckie studząc animozje wynikające z koszmaru II wojny światowej. Sam fakt ze Brandt w Warszawie przeprosił Polaków za okrucieństwa Niemców było bardzo wymowne i dawało Gomułce spore uznanie w społeczeństwie.

Jednakże pogorszyło to relacje z ZSRR, który niechętnie wyraził zgodę na zawarcie tego układu, bo nie mógł już swobodnie rościć sobie prawa do bycia wyłącznym arbitrem w relacjach polsko-niemieckich i mogło to utrudnić także ewentualną próbę rozszerzenia strefy wpływów na zachód, bo przecież nadal towarzysz Breżniew marzył o ekspansji komunizmu. Nie mógł się już tak łatwo powtórzyć w mniemaniu Gomułki scenariusz, jaki stwarzał pakt Ribbentrop -Mołotow. Polityka gospodarcza lansowana przez Komitet Centralny w okresie 1968-1970 skutkowała zmierzaniem ku stagnacji materialnej, bo płace realne wzrosły o 1,7% rocznie, co według zachodnich ekspertów nie przekraczało 0,5 % rocznie a więc było niezauważalne. Niewłaściwa polityka cen skupu trzody chlewnej, wpłynęła na spadek spożycia mięsa. Brak balansu pomiędzy eksportem a importem doprowadził do deficytu budżetowego na poziomie 239 mld w roku, 1970 co wpłynęło realnie na pogorszenie zaopatrzenia rynku wewnętrznego i zaowocowało jeszcze większymi kolejkami do sklepów. Lansowanie koncepcji importu maszyn i urządzeń niezbędnych dla rozwoju przemysłu odbywało się kosztem niewystarczającego zaopatrzenia w towary konsumpcyjne jak np. kawa (jej spożycie z 2 gramów rocznie w 1948 na mieszkańca wzrosło do ponad 420 gr., w 1970) co wywoływało niezadowolenie społeczne.

Przy okazji tej nonszalancji planowania ekonomicznego wychodziły na jaw partykularne interesy przedstawicieli aparatu władzy, który podejmował decyzje świadczące o wysokiej niegospodarności, czyli wydawania pieniędzy lekką ręką. Zapytany przez Gomułkę na początku 1970 premier Cyrankiewicz o to, dlaczego na jednego kierownika urzędu centralnego czy Rady Ministrów przypada 3 pracowników ten odpowiadał: „sprawdzimy to się zapoznamy z tym problemem”.

Monstrualny przyrost biurokracji postępował. Dociekliwość Gomułki i wręcz chorobliwa tendencja do czytania uchwał Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów w zakresie rozrostu biurokracji i zadawania uzasadnionych pytań, co do gospodarności stawianych członkom aktywu partyjnego na plenach KC na pewno nie przysparzała mu zwolenników. Biorąc pod uwagę wybuchowy charakter towarzysza Wiesława wielu towarzyszy partyjnych na spotkaniach służbowych z nim było łajanych inwektywami i z hukiem wylatywało za drzwi. Byli też tacy, wobec, którym wyjątkowo skracał dystans obdarzając ich wyjątkowym zaufaniem. Do grona takich ludzi należał Józef Tejchma, sekretarz biura politycznego KC, który był typowany już wtedy na zastępcę Gomułki i, który to odegra podczas wydarzeń grudniowych przełomową rolę. W tym okresie też powstały pierwsze tarcia Gomułki z Gierkiem, któremu zarzucał niegospodarność tłumacząc, że wiele kopalń w regionie śląskim gdzie ma poparcie polityczne jest zadłużona pomimo wyraźnych tendencji wzrostowych eksportu węgla. Musiał się liczyć Gomułka z faktem, że Gierek, jako przywódca 300 tys. członków PZPR (na ówczesne czasy PZPR liczyło 2,4 mln członków, więc co 7 był ze Śląska) jest poważnym graczem politycznym. Ponadto już od 1968 Gierek regularnie kontaktował się z Breżniewem umacniając swą pozycję.