Czasy PRL-u nie są bynajmniej jednolitym szarym monolitem.  40 lat dyktatury komunistycznej w Polsce można podzielić na kilka okresów, które choć mają bez wątpienia wspólny mianownik różnią się od siebie znacznie a ich cezury dają się wyraźnie usytuować na osi czasu w kontekście konkretnych wydarzeń o charakterze przełomowym. Jednym z tych ważnych historycznych przełomów jest Polski Październik 1956 roku, który zamknął definitywnie okres stalinizmu a otworzył epokę realnej PRL pod rządami towarzysza „Wiesława” – Władysława Gomułki. Oczywiście nie stało się to od razu. Nastąpił kilkuletni proces polityczny, który pozwolił przyjąć Polsce Ludowej nowe oblicze choć oczywiście mimo wielkich nadziei jakie wiązano z przełomem 1956 roku  ostatecznie nie zaspokoiły one należycie głodu wolności a władza koniec końców pokazała swoje prawdziwe oblicze.

Październik 1956 – próba oceny przełomu

5 marca 1953 roku zmarł Józef Stalin.  Na Kremlu otworzyło to drogę do walki o schedę po dyktatorze. Starły się tu różne wizje co do dalszego rozwoju reżimu. Z walki tej zwycięsko wyszedł Nikita Chruszczow, który został I sekretarzem Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR) we wrześniu 1953 roku. Niezwykle istotnym momentem przełomowym był XX zjazd KPZR, który odbył się w Moskwie w dniach 14-25 II 1956 roku w trakcie, którego Chruszczow wygłosił swój słynny tajny referat na temat zbrodni stalinowskich.

Był on przeznaczony dla zamkniętego gremium słuchaczy. Wywołał on wstrząs gdyż poddał miażdżącej krytyce system stworzony przez Stalina. Po raz pierwszy ktoś w taki sposób publicznie wypowiedział się o działaniach „ojca postępowej ludzkości”. Mimo, że referat wygłoszono za zamkniętymi drzwiami bardzo szybko różnymi kanałami rozszedł się po całym świecie wywołując szok wśród tak zwanych ideowych komunistów. Referat pomógł zresztą Chruszczowowi w umocnieniu pozycji swojego środowiska wobec partyjnych konserwatystów [1].

Znamienna rzecz, że na XX zjeździe był także obecny jako szef polskiej delegacji Bolesław Bierut, który nagle zachorował  i zmarł w Moskwie 12 marca 1956 roku. Pomijając różne niesprawdzone rewelacje na temat okoliczności śmierci Bieruta jego odejście przyczyniło się do wzrostu napięć wewnątrz partii gdzie już od dłuższego czasu wykrystalizował się podział na dwie nieformalne frakcje „Puławian” i „Natolińczyków”.

Pierwsi (zawdzięczali swą nazwę budynkowi przy ulicy Puławskiej w Warszawie gdzie mieszkał jeden z liderów frakcji Leon Kasman, redaktor naczelny „Trybuny Ludu”) stanowili grupę niegdyś zatwardziałych stalinistów, którzy w połowie lat 50-tych przeszli na pozycje „liberalne”. Frakcja składała się w dużej mierze z osób pochodzenia żydowskiego i z tego powodu była potocznie zwana  „Żydami”. Druga frakcja złożona z komunistów pochodzenia proletariackiego swą nazwę zawdzięczała pałacykowi natolińskiemu na obrzeżach stolicy gdzie spotykali się jej przywódcy. Opowiadała się za utrzymaniem twardego kursu. Nazywano ich „Chamami” co było aluzją do ich robotniczo-chłopskich korzeni. Rywalizacja tych dwóch grup trwała już w partii od dłuższego czasu. Jej źródeł można dopatrzyć się jeszcze za życia Stalina, który w pewnym momencie zaczął w szeregach partii prowadzić czystkę antysemicką. Warto przy tym pamiętać, że w Polsce aparat represji i znaczna część ważnych funkcji partyjnych była obsadzona przez komunistów pochodzenia żydowskiego. Działania Stalina zraziły ich do niego a po jego śmierci wraz z oznakami odwilży widocznymi w coraz większej aktywności społecznej na polu kultury, publicystyki i w ostrożnych jeszcze próbach kontestacji systemu sprawiły, że utrzymanie się przy władzy zaczęli oni wiązać ze zgodą na liberalizację systemu. Było to zadanie karkołomne gdyż niedawni piewcy stalinizmu musieli włożyć wiele wysiłku by uwiarygodnić się przed społeczeństwem jako zwolennicy reform. Frakcja natolińska jakby będąc w opozycji do Puławian na przekór swym adwersarzom przyjęła linię obrony dotychczasowego doktrynerstwa [2].

Po śmierci Bieruta trzeba było wybrać nowego I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR), którym został na VI plenum partii Edward Ochab. Jego wybór zdawał się być swoistym kompromisem między obiema frakcjami. Zmianom też uległ skład sekretariatu Komitetu Centralnego partii. Mimo względnej równowagi sił pomiędzy koteriami ich wzajemne tarcia coraz bardziej przybierały na sile. Towarzyszył temu wzrastający ferment społeczny. Coraz powszechniej żądano reformy systemu, poddawano krytyce stalinowskie hasła, działania aparatu represji, błędy w polityce ekonomicznej. Wielkie ożywienie nastąpiło w kulturze, która coraz śmielej zrywała z pętami socrealizmu co dało się zauważyć jeszcze na przełomie 1954/1955 roku. Swoistym symbolicznym przełomem w życiu literackim była w tym czasie publikacja tekstu Adama Ważyka „Poemat dla dorosłych” , który wywołał wielkie wzburzenie partyjnych dogmatyków a przecież autor sam był jeszcze niedawno zagorzałym stalinistą. Rozwinęły działalność kluby dyskusyjne na czele z Klubem Krzywego Koła i Klubami Młodej Inteligencji. Nowe ożywcze prądy objęły też prasę. Sztandarowym przykładem przemian w prasie tego okresu było czasopismo „Po Prostu”, które po zmianie składu redakcyjnego, pisało o autentycznych problemach społecznych w sposób otwarty i niespotykany do tej pory. Nie był to zresztą jedyny przykład. Zmiany nie ominęły też Związku Literatów Polskich, którego środowisko w dobie stalinowskiej nocy poszło na współpracę z reżimem, czy to ze strachu czy to z oportunizmu, odgrywając co najmniej dwuznaczną rolę. Sensacją tego czasu były słynne audycje nadawane przez radio „Wolna Europa”, w których zbiegły na zachód były funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), ppłk. Józef Światło relacjonował wstrząsające fakty na temat działań komunistycznej bezpieki w Polsce. Choć istnieją podejrzenia, że ta ucieczka była zorganizowaną akcją służb specjalnych to jednak wartość merytoryczna relacji Światły nie podlega dyskusji. Los więźniów stalinizmu, kwestia zadośćuczynienia ofiarom terroru była jednym z ważniejszych żądań tego czasu. Na pierwszy plan wysuwała się sprawa rehabilitacji żołnierzy Armii Krajowej. W kwietniu 1956 roku sejm uchwalił amnestię w wyniku, której tysiące umęczonych ofiar reżimu wyszło na wolność. Zmiany też nastąpiły w szeregach aparatu represji, który opuścili najbardziej skompromitowani funkcjonariusze m.in. Stanisław Radkiewicz, Józef Różański, Anatol Fejgin. Niektórzy stanęli nawet przed sądem otrzymując wyroki skazujące. Ustąpił  też osławiony Jakub Berman. Ograniczono samowolę bezpieki. Dla Puławian była to ryzykowna gra bo z jednej strony  musieli zadośćuczynić żądaniom społecznym domagającym się ukarania zbrodniarzy stalinowskich a z drugiej strony musieli przez to częściowo uderzyć we własne środowisko. Swoistym zdyskontowaniem tego problemu była rehabilitacja na XX zjeździe KPZR Komunistycznej Partii Polski (KPP), wyniszczonej w latach trzydziestych przez Stalina, w której bardzo ważną rolę odgrywali działacze pochodzenia żydowskiego. Natolińczycy mieli więc twardy orzech do zgryzienia. Bo z jednej strony uderzali w „narodowe tony” atakując „Żydów-stalinistów” współodpowiedzialnych za sytuację w kraju a z drugiej strony blokowali zmiany, których domagało się społeczeństwo, a którym sprzyjali Puławianie. Tym samym frakcja natolińska traciła szansę na szersze oparcie w narodzie. Ówczesna sytuacja była więc pod pewnymi względami pełna paradoksów. W tych warunkach powoli zaczęła wychodzić sprawa Władysława Gomułki [3]. W kwietniu 1956 roku został on zwolniony z więzienia i niemal od razu włączył się w życie polityczne broniąc swojego stanowiska w dyskusjach m.in. z Ochabem na temat oskarżenia go o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”, które zaprowadziło go do stalinowskiego więzienia w 1951 roku.

Tymczasem w czerwcu 1956 roku doszło na tle fatalnej sytuacji ekonomicznej do wielkiej eksplozji jaką były krwawe wydarzenia poznańskie, które przyczyniły się do przyspieszenia dalszych zmian. 28 czerwca wybuchł strajk w Zakładach im. Józefa Stalina  (niegdyś i obecnie im. Hipolita Cegielskiego).

Robotnicy wyszli na ulice w pokojowej manifestacji wznosząc hasła o charakterze ekonomicznym jednak z czasem doszły do nich hasła polityczne i patriotyczne. Do pochodu spontanicznie dołączali przypadkowi przechodnie i robotnicy z innych zakładów. Demonstranci doszli pod Zamek Cesarski gdzie była siedziba Miejskiej Rady Narodowej (MRN). Wkrótce doszło do ataków na gmachy publiczne m.in. MRN, Komitetu Wojewódzkiego PZPR (KW PZPR), KW Milicji Obywatelskiej (KW MO), Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego (WU ds. BP). Manifestacja przerodziła się w zbrojne powstanie gdyż protestujący zdobyli broń. Wybuchły walki z milicją i wojskiem, dochodziło do samosądów na ulicach. Władze początkowo zaskoczone sytuacją zdecydowały się na użycie siły i skierowały do stłumienia zamieszek 10 tys. żołnierzy. Następnego dnia siły wojskowe opanowały sytuację. Warto wspomnieć, że wypadki poznańskie miały miejsce w czasie gdy w mieście odbywały się międzynarodowe targi. Ocenia się, że w wyniku zajść życie straciło 73 demonstrantów a według innych szacunków ofiar mogło być znacznie więcej, rannych zostało około 1000 osób [4]. Rewolta poznańska była ciosem w propagandę reżimu komunistycznego, który głosił, że system jest dla klasy robotniczej a tymczasem to sama klasa robotnicza przeciw systemowi wystąpiła. Dla wszystkich stało się jasne, że konieczne są jak najszybciej gruntowne zmiany gdyż sytuacja w każdej chwili może się wymknąć z pod kontroli. Poznański czerwiec stał się bezpośrednim katalizatorem październikowych zmian. Oczywiście interpretacja wydarzeń przez władze zaprezentowana w raporcie gotowym już 6 lipca była taka, że zajścia są dziełem „wroga”, który wykorzystując trudności dopuścił się prowokacji. Te stwierdzenia jakże się wpisywały w retorykę typową dla władzy, która wcześniej ustami premiera Józefa Cyrankiewicza mówiła o „odrąbaniu ręki podniesionej przeciw władzy ludowej”[5].

                4 sierpnia legitymację partyjną zwrócono Władysławowi Gomułce oraz Zenonowi Kliszce i  Marianowi Spychalskiemu, którzy wraz z nim byli więzieni w związku z oskarżeniem o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”.

Kliszko a także powiązany z tym środowiskiem Ignacy Loga-Sowiński otrzymali konkretne stanowiska a Spychalski wziął udział w zorganizowanych po raz pierwszy obchodach upamiętniających rocznicę Powstania Warszawskiego. Był to ważny sygnał dowodzący zmiany klimatu ideowego. Gomułka był w tym czasie na ustach wszystkich. Coraz powszechniej domagano się oddania mu steru partii. Jego popularność w społeczeństwie stała się ogromna i wielkie rzesze coraz bardziej rozentuzjazmowanych obywateli widziało w nim męża opatrznościowego.  Istotne jest, że autentyczna popularność Gomułki płynęła od mas ludzkich. Do tej pory w Polsce Ludowej żaden polityk nie cieszył się takim poparciem społecznym. Polityka przestała realizować się jedynie w zamkniętym kręgu partii. Wiece zaczęły zalewać cały kraj. Domagano się podniesienia stopy życiowej. Chłopi liczyli, że Gomułka jeśli obejmie władzę zlikwiduje spółdzielnie produkcyjne i zniesie obowiązkowe kontyngenty żywności nałożone na wieś. Inteligencja głosem prasy wzywała do reform domagając się zwiększenia roli sejmu i władz lokalnych (Rad Narodowych), zwiększenia udziału robotników w zarządzaniu zakładami, autonomii dla życia kulturalnego i naukowego, bardziej racjonalnej polityki ekonomicznej.  Zachęty do zmian płynęły także z szeregów partii czego przykładem była choćby rezolucja POP Związku Literatów Polskich. W tle były widoczne wciąż reperkusje poznańskiego czerwca a zwłaszcza emocje budziła  sprawa procesów jakie wytyczono kilkudziesięciu uczestnikom zajść. Obawiano się surowych wyroków a tymczasem nie okazały się one aż tak dotkliwe a procesy poznańskie z udziałem dziennikarzy w tym zagranicznych , dużą swobodą działań obrony nie przypominały już dawnych pokazowych procesów stalinowskich[6].

Ożywienie społeczne bardzo silnie zaznaczyło się w życiu religijnym. 26 sierpnia w Częstochowie tysiące pielgrzymów wzięło udział w ogłoszeniu ślubów jasnogórskich narodu polskiego, przygotowanych w tajemnicy przez wciąż przebywającego w odosobnieniu kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Z kolei jednym z głównych ośrodków aktywności robotników stały się warszawskie zakłady FSO na Żeraniu gdzie szczególnie wybijał się sekretarz POP Lechosław Goździk. W FSO oraz innych zakładach stolicy po raz pierwszy wprowadzono  autentyczny samorząd robotniczy dzięki czemu całkowicie zerwano z dotychczasowymi metodami zarządzania.  Zaktywizowało się środowisko studenckie. Największy wiec odbył się na Uniwersytecie Warszawskim z udziałem delegacji robotniczych, na którym domagano się głębokich reform, demokratyzacji, jawności życia politycznego, ograniczenia cenzury, zmian personalnych we władzach państwowych, udzielono poparcia samorządom robotniczym. Manifestacja sprzeciwu wobec  rzeczywistości przybierała także lżejsze formy  czego przykładem był choćby I festiwal muzyki jazzowej w Sopocie, który stał się wielkim świętem młodzieży odbywającym się w atmosferze  niespotykanej dotąd swobody.[7]

Coraz bardziej śmiałe tezy i postulaty pojawiały się w dyskusjach w samym kierownictwie partii co było szczególnie widoczne w trakcie obrad Biura Politycznego KC na początku października, w których wziął udział Gomułka. Zwrócono uwagę na oderwanie partii od społeczeństwa a co niezwykle istotne dyskutowano o przewartościowaniu stosunków z ZSRS. Przedmiotem krytyki relacji z „Wielkim Bratem”  była m.in. sprawa złodziejskich kontyngentów węgla jakie PRL musiała wysyłać na wschód, sprawa rekompensat za reparacje na ziemiach odzyskanych, kwestia obecności radzieckich „doradców” zwłaszcza w wojsku i aparacie bezpieczeństwa oraz nierozwiązany wciąż problem repatriantów. Gomułka śmiało wskazywał na konieczność większej swobody wewnętrznej Polski i zaznaczył  co znamienne, że „do starych metod  powracać nie możemy”[8]. Przez najbliższe klika dni trwały zakulisowe rozmowy w trakcie, których przesądzono o oddaniu Gomułce funkcji I sekretarza KC PZPR na co się znosiło od dawna. Społeczeństwo niespokojnie oczekiwało na dalsze zmiany. Zaczęły też krążyć plotki o możliwym zamachu stanu ze strony Natolińczyków  co było m.in. rezultatem artykułu przywódcy stowarzyszenia PAX Bolesława Piaseckiego w „Słowie Powszechnym” krytycznie oceniające aktualne tendencje polityczne gdyż PAX-owcy popierali partyjnych konserwatystów[9].  Na zaplanowanym VIII Plenum KC PZPR miały zapaść ostateczne decyzje. W tym momencie wydarzenia „Polskiego Października” weszły w fazę kulminacyjną. W społeczeństwie napięcie sięgnęło zenitu osiągając stan euforii. Tuż przed rozpoczęciem plenum KC doszło do kolejnego wydarzenia, które stanowiło bodaj decydujący przełom determinujący dalszy bieg wypadków. Wydarzenia w Polsce wzbudziły wielki niepokój na kremlu i kierownictwo KPZR postanowiło zaingerować. Rankiem 19 października wylądowała w Warszawie delegacja radziecka na czele z samym Nikitą Chruszczowem. W jej składzie znaleźli się również marsz. Iwan Koniew (dowódca wojsk Układu Warszawskiego), Wiaczesław Mołotow, Łazar Kaganowicz, Anastas Mikojan. Niesprawdzone plotki sugerowały, że sowieccy przywódcy postanowili osobiście przybyć do Warszawy gdyż rzekomo polskie kierownictwo odmówiło mimo wezwania wyjazdu do Moskwy. Chruszczow zachowywał się butnie i na lotnisku lekceważąc gospodarzy najpierw przywitał się z radzieckimi generałami  przebywającymi w Polsce i marszałkiem Rokossowskim a następnie dopiero podszedł do przedstawicieli władz polskich udzielając przy tym ostrej reprymendy Edwardowi Ochabowi. Sowieccy „goście”  zażądali przesunięcia obrad plenum na późniejszy termin jednak polska strona nie wyraziła zgody i o godzinie 10.00 rozpoczęto obrady. Ochab wysunął postulat włączenia do KC Gomółki, Spychalskiego, Kliszki i Logi-Sowińskiego a o 18.00 przerwano obrady by przystąpić do negocjacji  z delegacją radziecką w Belwederze. Przebiegały one w bardzo nerwowej atmosferze. W ich trakcie bez ogródek – „z partyjną szczerością” – wymieniano poglądy. Chruszczow wprost zagroził interwencją, która już w tym czasie zaczęła być realizowana. Na polecenie sowieckiego przywódcy marsz. Koniew postawił w stan gotowości i ruszył z miejsca stacjonowania 14 wielkich jednostek armii radzieckiej. Widać wyraźnie, że wojskowi parli do starcia. Na interwencję liczył również ambasador radziecki w Polsce Pantalejmon Ponomiarenko, który spodziewał się, że ewentualna konfrontacja skompromitowałaby Chruszczowa jako rzekomego liberała. Podobnie na taki scenariusz spoglądało z nadzieją środowisko Natolińczyków.  Cała sytuacja rozgrzewała nastroje w stolicy i innych miastach. W warszawskich zakładach m.in. w FSO szykowano się nawet do walki. Atmosferę rozgrzewały nieraz sprzeczne plotki. W wypadku starcia Gomułka mógł liczyć na poparcie jedynie części wojska, KBW, milicji i ochotników. Gen. Jan Frey-Bielecki dowodzący poznańskim korpusem lotniczym i kontradm. Jan Wiśniewski, dowódca Marynarki Wojennej (okręty sowieckie już zbliżały się do polskich wybrzeży) deklarowali gotowość stawienia oporu , jednak reszta armii nadal była wierna rozkazom marsz. Konstantego Rokossowskiego. Przełomem w negocjacjach była niezwykle emocjonalna wymiana zdań Gomułki z Chruszczowem w trakcie, której będąc w stanie silnego wzburzenia towarzysz Wiesław bezwiednie przeszedł na język polski. Scena ta zrobiła wrażenie na sowieckim przywódcy , który zinterpretował ją jako wyraz absolutnej szczerości i wiary w słuszność własnego stanowiska ze strony polskiego rozmówcy. Według niektórych relacji miało to wpłynąć bezpośrednio na zmiękczenie postawy radzieckiej delegacji. Ostatecznie Sowieci zgodzili się zatrzymać czołgi i wszyscy odetchnęli z ulgą. Niewątpliwie w tym momencie Władysław Gomułka dokonał największej rzeczy w swojej karierze politycznej . Nie dał się zastraszyć Sowietom choć rozmawiano „pod lufami czołgów” i zdołał przekonać  „gości” z Moskwy, że warto dać kredyt zaufania nowemu kierownictwu PZPR. Przypomnieć też należy, że działania zwolenników zmian w Polsce zyskały wsparcie ze strony Chińskiej Partii Komunistycznej (Ochab był wcześniej z wizytą w Pekinie), z której zdaniem kreml się musiał liczyć[10]. Sprawy te nie są do końca wyjaśnione ale z dostępnych źródeł w tym m.in. z relacji Ochaba, Gomółki a także Stanisława Kuryluka, ówczesnego ambasadora PRL w Pekinie wynika, że Mao Ze dung ostro sprzeciwił się pomysłowi interwencji w Polsce gdyż uważał, że Polacy swoje sprawy wewnętrzne powinni załatwiać sami[11]. W ten sposób Chiny dzięki tej zagrywce politycznej wzmocniły swoją pozycję w obozie socjalistycznym względem Moskwy. Do tej pory bowiem były co prawda gigantem ale „młodszym i słabszym”.

Gomułka dzięki swojemu uporowi zdołał przekonać Chruszczowa, że mimo wewnętrznych zmian Polska nie oderwie się z pod kurateli ZSRR i chyba w pewnym stopniu to zapewnienie wystarczyło sowieckiemu przywódcy.

20 października VIII Plenum wznowiło obrady po odlocie radzieckiej delegacji. Najważniejszym wydarzeniem tego dnia było przemówienie Gomułki transmitowane przez radio na cały kraj, w którym kandydat na I sekretarza przedstawił najważniejsze kierunki zmian i skrytykował dotychczasowe patologie na czele z kultem jednostki, niezdrowymi relacjami z ZSRR, błędami w polityce rolnej. Zapowiedział zmiany w sposobie rządzenia i dokonał uczciwej oceny poznańskiego czerwca zadając kłam dotychczasowej propagandzie na ten temat. Przemówienie wywołało ogromny entuzjazm wśród społeczeństwa. W tym czasie kraj zalała największa fala wieców obejmująca większość zakładów pracy, wyższych uczelni a nawet niektórych jednostek wojskowych. Wiece te i masówki były wyrazem poparcia dla nowej linii politycznej partii. Następnego dnia 21 X VIII Plenum jednogłośnie wybrało Gomułkę I sekretarzem, zmieniono skład KC i biura politycznego, z którego usunięto marsz. Rokossowskiego. Ludzie z kręgu Gomułki objęli najważniejsze funkcje partyjne co osłabiło rywalizację frakcji puławskiej i natolińskiej. Przyjęto też ważny dokument mianowicie uchwałę „o aktualnych zadaniach politycznych i gospodarczych partii”. 24 października odbył się pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie legendarny wiec z udziałem około 300 tysięcy osób, który stał się swoistą ikoną Polskiego Października. W jego trakcie przy aplauzie rozentuzjazmowanych tłumów Gomułka wygłosił słynne przemówienie. Był to szczytowy moment przełomu 1956 roku. Wielu ludzi liczyło , że zmiany wejdą w następny etap i, że rozpocznie się droga do dalszej transformacji ustroju w kierunku demokracji wielopartyjnej ale od tego momentu władza zaczęła stopniowo wygaszać nastroje a zwłaszcza uważała by nie rozpowszechniano haseł antysowieckich. Niepisany układ z Chruszczowem przekreślał możliwość wyjścia z pod radzieckiego parasola. Partia sama chciała sterować kierunkiem dalszych zmian i od tej pory nie potrzebowała już takiego zaangażowania społecznego. W pewnym sensie podsumowaniem tej sytuacji były same słowa Gomułki : „dość wiecowania i manifestacji! Czas przejść do codziennej pracy.”[1]

Władze rzeczywiście mogły się obawiać eskalacji nastrojów antysowieckich bowiem te często pojawiały  w czasie wydarzeń październikowych na terenie całego kraju zwłaszcza tam  gdzie stacjonowały jednostki armii radzieckiej. Żądano wycofania ich z kraju, wzywano do odzyskania Kresów Wschodnich i domagano się dymisji marsz. Rokossowskiego. W wielu miejscach kraju doszło też do zamieszek i starć ulicznych. Co ciekawe cechą polskiego października była przy całym antysowietyzmie swoista akceptacja „swoich komunistów” i ich władzy. Był to bodaj jedyny taki moment w historii Polski ludowej gdy partia i naród przez chwilę mówiły jednym głosem. Szczególnie  było to widać po powrocie polskiej delegacji z Gomułką na czele z  negocjacji w Moskwie (XI 1956) gdy tłumy wiwatowały na cześć I sekretarza. Chciano w ten sposób uczcić uważane za sukces naszej dyplomacji pertraktacje na kremlu, które na nowo układały relacje ze wschodnim sąsiadem m.in. regulowały po raz pierwszy zasady stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce, gwarantowały pewne rekompensaty za kontyngenty węgla, które Polska musiała wysyłać do ZSRR i akceptowały prawo do własnych metod „budowania socjalizmu”. Była to jedna ze zdobyczy Polskiego Października. Uzgodnienia ze stroną radziecką dotyczyły również nieuregulowanych jeszcze do końca kwestii granicznych a także sprawy repatriantów gdyż mimo przemieszczeń ludności po II wojnie światowej w ZSRR wciąż pozostawało dziesiątki tysięcy Polaków, którzy chcieli wyjechać. Inne najważniejsze zdobycze przełomu 1956 roku to przede wszystkim rehabilitacja żołnierzy AK i więźniów stalinizmu (choć nie wszystkich!) a co za tym idzie procesy zbrodniarzy takich jak Józef Różański, Roman Romkowski czy Anatol Fejgin choć należy pamiętać, że wielu ludzi uwikłanych w zbrodnie z lat 1944-1956 nie poniosło żadnej odpowiedzialności jak choćby Jakub Berman czy Stanisław Radkiewicz. Zmiany zaszły w aparacie partii gdzie praktycznie wyrugowano większość członków dogmatycznej frakcji natolińskiej oraz w wojsku gdzie największą zmianą było odejście marsz. Konstantego Rokossowskiego, ministra obrony narodowej, który niebawem wyjechał do ZSRR a w ślad za nim reszta „sowiecko-polskiej” generalicji. Ukrócono najbardziej rażące przykłady przywilejów dla partyjnych w tym otworzono słynne sklepy „za żółtymi firankami” gdzie do tej pory luksusowe i niedostępne gdzie indziej towary mogli kupić jedynie przedstawiciele klasy rządzącej. Ograniczono zagłuszanie stacji radiowych choć nie dotyczyło to „Wolnej Europy”. Zmiany zaszły w gospodarce  m.in. w zarządzaniu zakładami przemysłowymi gdzie znaczącą rolę miały pełnić rady robotnicze. Starano się też ograniczyć biurokrację w strefie zarządzania gospodarką, zniesiono zakaz posiadania złota, platyny i walut obcych choć można je było mieć w ograniczonym zakresie. Nielegalny wciąż pozostawał jednak obrót walutą. O wiele większą tolerancję okazano tak zwanej inicjatywie prywatnej. W rolnictwie zlikwidowano większość znienawidzonych przez chłopów spółdzielni i powstrzymano ostatecznie kolektywizację ale nie zniesiono odstaw obowiązkowych likwidując je tylko dla najmniejszych gospodarstw. Podwyższono za to ceny skupu. Niezwykle ważnym wydarzeniem było zwolnienie z internowania kardynała Stefana Wyszyńskiego, który 28 października wrócił do Warszawy. Wkrótce powstała Komisja Wspólna, która miała rozwiązać sporne kwestie na linii państwo-kościół. Zniesiono m.in. dekret o obsadzie stanowisk kościelnych umożliwiający władzy ingerowanie w wewnętrzne sprawy kościoła katolickiego w Polsce. Przywrócono pod pewnymi warunkami lekcje religii w szkołach, określono zasady opieki duszpasterskiej w szpitalach i więzieniach i znormalizowano możliwości działania administracji kościelnej na ziemiach zachodnich. Wprowadzono regulacje dotyczące budownictwa sakralnego, wprowadzono ulgi podatkowe dla kościoła, zwrócono „Tygodnik Powszechny” dawnej redakcji pod kierownictwem Jerzego Turowicza, której go odebrano i przekazano stowarzyszeniu PAX po tym jak redakcja odmówiła umieszczenia nekrologu Stalina. Poza tym wprowadzono szereg innych ułatwień dla prasy katolickiej i różnych stowarzyszeń związanych z kościołem zwłaszcza dla Klubów Inteligencji Katolickiej. Zwolniono też z więzień innych przetrzymywanych duchownych m.in. biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka.

Wielką zmianą była zreformowanie aparatu represji. Osławione Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (MBP) i podległy mu Urząd Bezpieczeństwa (UB) zlikwidowano już w 1954 roku zastępując je Ministerstwem Spraw Wewnętrznych (MSW) a UB Komitetem ds. Bezpieczeństwa Publicznego.  Teraz Komitet ten także zlikwidowano i utworzono Służbę Bezpieczeństwa (SB). Zmiany sposobu zarządzania i organizacji SB miały ułatwić kontrolę nad nią ze strony partii i położyć kres bezkarności i nadużywaniu władzy ze strony funkcjonariuszy służb. Na dłuższą metę okazało się to jednak iluzoryczne a SB zapisała niesławną kartę w historii Polski podobnie jak jej poprzedniczka, chociaż skala terroru nigdy już nie wróciła do wcześniejszych rozmiarów. Zlikwidowano również osławiony Związek Młodzieży Polskiej (ZMP), zastępując go Związkiem Młodzieży Socjalistycznej (ZMS) i Związkiem Młodzieży Wiejskiej (ZMW). Odtworzono także Związek Harcerstwa Polskiego (ZHP). Zmiany nastąpiły w oświacie, kulturze, prasie, sztuce i nauce.  Dokonało się ostateczne odejście od socrealizmu. Zaczęto wydawać książki wielu do tej pory zakazanych autorów. Rozkwitło życie teatralne i kabaretowe. To w tym czasie powstała m.in. legendarna  krakowska „Piwnica pod Baranami”. Rozwinęła się sztuka filmowa – są to złote czasy nowego nurtu w kinie zwanego szkołą polską. W szkolnictwie zrezygnowano z nachalnego ideologizowania dzieci i młodzieży. Większą swobodę badań odzyskali naukowcy. Na uczelnie powróciło wielu wykładowców, którzy zostali usunięci przez stalinowskie władze. Na rynku ukazały się nowe tytuły prasowe. Przemiany października skłoniły także do powrotu z emigracji niektóre znane osoby ze świata kultury i polityki, które po wojnie znalazły się na zachodzie. Wśród nich byli m.in. Melchior Wańkowicz i Stanisław Cat-Mackiewicz[2].

Bez wątpienia z polskim październikiem splotła się Rewolucja Węgierska. Wydarzenia na Węgrzech rozpoczęły się właśnie od wiecu poparcia dla zmian w Polsce, który miał miejsce pod pomnikiem gen. Józefa Bema w Budapeszcie, bohatera obydwu narodów. W odróżnieniu jednak od sytuacji u nas tam polała się krew ponieważ kierownictwo radzieckie zdecydowało się na interwencję zbrojną. Polacy wobec tragedii narodu węgierskiego zareagowali spontanicznie. Zorganizowano zbiórki leków i artykułów pierwszej potrzeby ale nade wszystko do historii przeszły słynne zbiórki krwi. Był to wyraz ogromnej solidarności i społecznej empatii wobec walczącego o wolność narodu węgierskiego i ofiar sowieckiej agresji w tym kraju.

Swoistym zamknięciem przemian październikowych były wybory do sejmu PRL, które odbyły się 20 stycznia 1957 roku. Nowością była inna niż dotychczas ordynacja wyborcza, która przewidywała możliwość ubiegania się o mandat poselski większej liczbie kandydatów niż z danego okręgu mogło wejść do sejmu. Była tylko jedna lista ogólnokrajowa Frontu Jedności Narodu. Wszelkie marzenia o przywróceniu systemu wielopartyjnego zostały przekreślone. Pozostawała na placu boju jedna tylko PZPR i partie satelickie tak jak do tej pory. Mimo to wybory wzbudziły autentyczne zainteresowanie społeczne. Nigdy później już w Polsce Ludowej aż do 1989 roku ludzie nie poszli do urn z pełnym przekonaniem o  celowości udziału w głosowaniu. Jak podała Państwowa Komisja Wyborcza frekwencja wyniosła 94,14% uprawnionych z czego oddano 98,40% głosów ważnych. Dostali się wszyscy kandydaci z pierwszych miejsc na listach, na których do głosowania wzywał Władysław Gomułka[3].

Okres po wyborach to czas, w którym władza zaczęła stopniowo się wycofywać ze zdobyczy październikowych. Na reakcje społeczne nie trzeba było czekać długo. Latem 1957 roku wybuchły w wielu miejscach strajki o charakterze ekonomicznym. Zaczęto stopniowo dokręcać śrubę przede wszystkim uderzając w prasę. Najgłośniejszym i symbolicznym wydarzeniem był likwidacja popularnego tygodnika „Po Prostu” pełniącego faktycznie rolę sztandaru środowiska ludzi dążących do zmian w połowie lat pięćdziesiątych. Redakcja została oskarżona przez Gomułkę o „rewizjonizm” czyli o dalsze dążenie do demokratyzacji życia w kraju a de facto o domaganie się zmian wbrew oficjalnemu stanowisku partii. Było to więc przekroczenie cienkiej czerwonej linii przemian, na którą pozwalała  władza pod nowym kierownictwem. Wyjście poza tę granicę oznaczało wejście w konflikt z rządem. Było to ostateczne rozwianie jakichkolwiek nadziei na przebudowę państwa w kierunku autentycznej demokracji. Zamknięcie „Po Prostu” w październiku 1957 roku wywołały gwałtowne zamieszki i opór głównie wśród studentów. Był to pierwszy bunt przeciw władzy Gomułki stłumiony   tradycyjnymi metodami przy pomocy pał milicyjnych i „aktywu robotniczego”. Strach przed rewizjonizmem nie opuścił Gomułki już nigdy i stał się elementem wielu jego politycznych wystąpień. Coraz bardziej zaostrzała się cenzura, pogorszyły się stosunki z kościołem ulegające w kolejnych latach pogłębiającej się erozji. Zaczęły się kształtować uwarunkowania, które sprawiły, że już w niedalekiej przyszłości kościół stał się niezależnym ośrodkiem mającym stworzyć oparcie dla demokratycznej opozycji. Symbolicznym wydarzeniem ilustrującym rosnący konflikt między państwem a kościołem była  sprawa cofnięcia zgody na budowę świątyni w Nowej Hucie w wyniku czego doszło do zamieszek. Stopniowo także wycofano religię ze szkół. Reżim kostniał coraz bardziej. I chociaż nie było już powrotu do stalinizmu, realna PRL z ascetycznym Gomułką na czele ostatecznie okazała się nie być tym państwem, którego oczekiwała  większość uczestników październikowych wieców.

Czy Polski Październik był rewolucją? W pewnym momencie mogło wydawać się, że może się nią stać choć nigdy nim nie był w rozumieniu jego głównego bohatera Władysława Gomułki, który uważał te wydarzenia za odnowę. Na pewno zerwanie z mrokiem stalinowskiej nocy było wielkim krokiem naprzód choć władza później wycofała się z wielu zdobyczy przemian tego okresu pokazując swoją prawdziwą twarz. Polska ludowa nigdy już nie była taka jak przedtem a społeczeństwo polskie miało jeszcze przed sobą długą drogę egzystencji w komunistycznym systemie jak też równie długą perspektywę walki z nim. Tak wielki i masowy zryw społeczny jak w 1956 roku przyjdzie dopiero wraz z sierpniem 1980 roku. Polski październik był wielkim doświadczeniem pokoleniowym. Rzutował na cała generację intelektualistów i nie tylko. Był w pewnym sensie „reglamentowaną rewolucją” podobnie jak o wiele lat późniejszy przełom 1989 roku. Te dwa wydarzenia łączą pewne podobieństwa. Z jednej strony rozbudzone nastroje społeczne a z drugiej strony decydująca rola rządzących kontrolujących faktycznie przebieg wydarzeń mimo towarzyszącemu wrażeniu „rewolucyjności” sytuacji. Październik zmienił życie Polaków doby PRL ale był też niezwykle ważnym etapem w procesie przemian wewnątrz partii, rywalizacji różnych frakcji co miało także już w niedalekiej przyszłości znaleźć przełożenie na formowanie się i charakter przynajmniej części opozycji, zwłaszcza tej części, która ostatecznie odegrała kluczową rolę w przemianach politycznych w kraju.

[1] Kazimierz Robakowski, Polski Październik {w:} Przełomowy rok 1956. Poznański Czerwiec, Polski Październik, Budapeszt; materiały z międzynarodowej konferencji naukowej, Poznań, 26-27 czerwca 1996 roku, pod red. Edmunda Makowskiego i Stanisława Jankowiaka, Poznań 1998, s.148-149

[2] Paulina Codogni, op.cit., s.274-298

[3] Zdzisław Rykowski, Wiesław Władyka, Polska Próba. Październik 56, Kraków 1989, s. 286-288