I tu znowu mała dygresja. W październiku 1952 r. pojawił się w Akademii Sztabu Generalnego ppłk Jaruzelski, w tym samym czasie szef GZP i wiceminister Obrony Narodowej, gen. Witaszewski, rozpoczął brutalną czystkę w całym LWP, a zbiegiem okoliczności już miesiąc później, w listopadzie 1952 r. za opiniowanie kadry wojskowej w Akademii osobiście odpowiadał ówczesny kapitan Kiszczak, czyli to on z ramienia służb informacyjnych opiniował Jaruzelskiego. Koronnym argumentem Kiszczaka przy wydawaniu pozytywnej opinii był udział Jaruzelskiego w tzw. sprawie zamojsko-lubelskiej, czyli rozbiciu siatki Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” ( WiN) i skazaniu 63 ludzi. Sprawę z Warszawy nadzorował płk Ignacy Krzemień – promotor Kiszczaka w strukturach Informacji. Jak wszyscy wiemy nic nie dzieje się za darmo. Po burzy w służbach związanej ze śmiercią Stalina i Bieruta i odsunięciu puławian od władzy przez Gomułkę Kiszczakowi udaje się powrócić do wojskowej bezpieki (zwanej odtąd Wojskową Służbą Wewnętrzną) – i to od razu na kluczowe stanowisko szefa Oddziału II Zarządu I Szefostwa WSW – nowo utworzonej jednostki zajmującej się niezwykle delikatnym, trudnym i odpowiedzialnym tzw. kontrwywiadem ofensywnym; już w lipcu 1957 r. awansuje na stopień podpułkownika.
14 lipca 1956 roku Jaruzelski został mianowany na stopień generała brygady.
Wydarzenia roku 1956 prawdopodobnie nie ominęły Jaruzelskiego – jednak był tym, który popierał osobę Konstantego Rokossowskiego. Postawił na złego konia, bo broniąc Rokossowskiego i Stanisława Popławskiego opowiedział się po stronie komunistów, którzy chcieli nadać systemowi ludzką twarz. Ten pozorny błąd w przyszłości dał Jaruzelskiemu 1 miejsce po ówczesnym bogu, czyli ZSRS. Obrona radzieckiego marszałka nigdy nie została mu zapomniana szczególnie, że po raz pierwszy i ostatni w swoim życiu generał walczył sam przeciw wszystkim. Szkoda tylko, że w tak haniebnej sprawie. Kariera generała zaś, przebiegała pomyślnie dalej, bowiem w marcu 1957 roku został zastępcą szefa Głównego Zarządu Wyszkolenia Bojowego a 8 października 1957 roku objął stanowisko dowódcy 12 Dywizji w Szczecinie. Wkrótce został dowódcą szczecińskiego garnizonu.
W maju 1959 roku po raz pierwszy w roli dowódcy dywizji wziął udział w większych ćwiczeniach wojskowych, a m.in. z uwagi na wyniki podczas tych ćwiczeń, na początku 1960 roku dywizja Jaruzelskiego została uznana za najlepszy związek taktyczny w polskim wojsku. Pośrednim wytłumaczeniem tego faktu była prywatna znajomość z inspektorami w MON, którzy uprzedzali Jaruzelskiego o inspekcjach.13 lipca 1960 roku został awansowany na stopień generała dywizji. W roku 1965 był już szefem Sztabu Generalnego WP a funkcje tą pełnił też, jako (od 1962 roku) wiceminister obrony narodowej. Niszcząc innych i umiejętnie zawiązując koalicje, Jaruzelski szybko i stosunkowo sprawnie budował własny kadrowy układ. Spychalski, który zaproponował Gomułce Jaruzelskiego na stanowisko szefa GZP [Głównego Zarządu Politycznego] nie docenił tych umiejętności swego zastępcy ds. politycznych i nie spostrzegł, jakie stało się to dla niego niebezpieczne. 11 kwietnia 1968 roku Jaruzelski uzyskał stanowisko ministra obrony narodowej kosztem Spychalskiego. Jednocześnie zapisał kolejną ciemniejszą kartę – popierając czystki w kadrze oficerskiej, gdy usuwano oficerów żydowskiego pochodzenia w tym paru inspektorów, którzy wcześniej pomagali mu robić karierę. Szef ochrony Jaruzelskiego płk Artur Gotówko, w rozmowie z Henrykiem Piecuchem w książce „Byłem gorylem Jaruzelskiego” powiedział: „Jaruzelski miał niepodważalne zasługi w odżydzaniu armii”. Czystek dokonywał wspólnie z głównym ich organizatorem, gen. Mieczysławem Moczarem, który razem z gen. Grzegorzem Korczyńskim wprowadzał go na partyjno-rządowe „salony” PRL, a których potem odsunął, podobnie jak innych, zagrażających mu dygnitarzy. Dotknęło to również I sekretarzy partii. Jaruzelski, nie mając żadnych skrupułów, walnie przyczynił się potem do odsunięcia Gomułki, Gierka i Kani. Po wydarzeniach z marca 1968 roku jedną z inicjatyw Jaruzelskiego było wcielanie opornych studentów do wojska.
Najgorsze dopiero jednak miało nadejść.

cenc
Po epizodzie wkroczenia do Czechosłowacji w sierpniu 1968 roku nastąpiła o wiele większa tragedia, gdy na ulice Gdyni, Gdańska, Szczecina i Elbląga wyszli protestujący robotnicy. General nie protestował przeciwko decyzji o użyciu broni wobec demonstrantów, która zapadła na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR 15 grudnia w Warszawie. Być może zabrakło mu odwagi, aby sprzeciwić się tej tragicznej decyzji jak sam twierdził. Ponadto już kilka dni wcześniej, wydając, jako minister obrony narodowej liczne decyzje – 8 grudnia wydał wytyczne, co do współdziałania wojska i resortu spraw wewnętrznych w zwalczaniu „wrogiej działalności”. 14 grudnia zaś, z polecenia Jaruzelskiego szef Sztabu Generalnego wydał szyfrogram nakazujący dowódcom okręgów wojskowych przeprowadzających pacyfikację na Wybrzeżu, użycie wojsk do zadań specjalnych. Było to właściwie zezwolenie na użycie polskiego wojska przecie własnym obywatelom. Zarzuty ws. masakry na Wybrzeżu Jaruzelskiemu postawiono w kwietniu 1993 roku. Akt oskarżenia trafił początkowo – w 1995 r. – do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku. W 1999 r. proces przeniesiono do Warszawy, gdzie jesienią 2001 roku ruszył na nowo. Jaruzelski zapewniał sąd, że jako szef MON poczuwa się do współodpowiedzialności politycznej i moralnej, ale nie karnej. Twierdził, że wiele działań wojska i milicji to była “obrona konieczna lub stan wyższej konieczności”, bo wystąpił wtedy “silny nurt niszczycielski i kryminalny”. Ostatecznie w lipcu 2011 roku sąd zawiesił proces Jaruzelskiego za “sprawstwo kierownicze” zabójstwa robotników Wybrzeża w 1970 roku.
Krwawe ofiary Wybrzeża nie zaszkodziły karierze Jaruzelskiego, który otrzymał stanowisko zastępcy członka Biura Politycznego KC. W grudniu 1971 roku został członkiem Biura Politycznego KC PZPR. W roku 1973 otrzymał awans na generała armii a przewidywano dla niego nawet tytuł marszałka Polski. W czerwcu 1976 roku generał wrócił do rozwiązania z 1968 roku, gdy wcielano na siłę do wojska protestujących studentów – tym razem do karnych kompanii trafiali nowi protestujący m.in. uczestnicy zajść w Radomiu. Radomskie wydarzenia były jednak swoistym napędem do rozrastania się antykomunistycznej opozycji i powstania „Solidarności”. Rosnąca popularność tej organizacji i jej masowość, sprawiły, iż w partyjnym i wojskowo – milicyjnym kierownictwie zaczęto rozważać podjęcie większej akcji represyjnej a w efekcie do planowania wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Już od sierpnia 1980 roku Jaruzelski rozpoczął konkretne prace nad planem tej operacji, prowadzone w ramach Komitetu Obrony Kraju i Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Tuż po oficjalnej rejestracji „Solidarności”, ujawnił, że przygotowany został zestaw niezbędnych aktów prawnych dotyczących takiej akcji a 1 grudnia władze Związku Sowieckiego przekazały polskim wojskowym plany wkroczenia wojsk sowieckich do Polski w ramach ćwiczeń Sojuz 81. 11 lutego 1981 roku Jaruzelski, choć z pewnym wahaniem, po namowie Stanisława Kani – ówczesnego I sekretarza PZPR, objął stanowisko premiera. W tym czasie Jaruzelski cieszył się takim zaufaniem towarzyszy radzieckich, że według delegacji NRD przemawiał czasami w ich imieniu.
5 grudnia na szczycie państw Układu Warszawskiego w Moskwie Jaruzelski przedstawił koncepcję zlikwidowania „Solidarności” i wszelkiej innej opozycji, siłami polskiego wojska i milicji. Wielomiesięczne przygotowania zakończono w tym czasie i 13 grudnia 1981 roku Jaruzelski wprowadził w Polsce stan wojenny, stając jednocześnie na czele utworzonej równolegle Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. W tym samym czasie pozycja Jaruzelskiego stała się bardzo silna. Mógł pozwolić sobie na usuwanie także zbyt dla niego niewygodnych, skrajnych działaczy z szeregów partii.
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.